Kiedy jedzie się na wakacje do Włoch własnym autem, trzeba być przygotowanym na to, że w drodze powrotnej nie domknie się bagażnika, od nadmiaru zakupów. W sumie, jazda taki kawał drogi własnym autem nie ma zbyt wielu plusów. Ten 'plus zakupowy' jest jednak bardzo duży. Jeszcze Wam tutaj napiszę i pokażę dokładnie, co przywieźliśmy sobie oraz najbliższym z Włoch. Póki co, jednak opowiem pokrótce o naszych włoskich poszukiwaniach :)
Ostatnie dni naszych wakacji spędziliśmy na południu Toskanii. Krajobraz typowy, przepełniony winnicami, złotymi i brązowymi pagórkami oraz hektarami gajów oliwnych. W miejscu, gdzie mieszkaliśmy, znajdowało się typowe zagłębie oliwne. Drzewka oliwne zalewały i otulały całą przestrzeń swym chłodnych zielonkawym kolorem. Nasi gospodarze od rana do wieczora zbierali oliwki ze swoich drzew, a mieli ich całe mnóstwo.
No ale...Trochę się zagadałam na temat oliwek, a tak naprawdę chciałam opowiedzieć Wam o winogronach. Ciężko nam, bowiem, było w naszych oliwnych okolicach, znaleźć winnicę, w której moglibyśmy kupić wino dla moich rodziców. Nie chciałam zdawać się na los i kupować wina w markecie, gdyż jestem w temacie alkoholi totalnie zielona.
Dzięki poleceniu naszych gospodarzy, trafiliśmy do Fattoria dei Barbi, wokół której roztaczały się kilometrami jesiennie żółciejące winorośla. Cudowny widok, odmienny od naszych codziennych krajobrazów wzbudził w nas entuzjazm. Winogron na krzaczkach nie było już praktycznie wcale, jednak w winnicy kupiliśmy kilka butelek tamtejszego wina. Następnie udaliśmy się na poszukiwania oliwy, co także wcale nie było tak prostą sprawą. No ale o oliwkach miało być następnym razem... :)

Pięknie. Jak mnie ostatnio Włochy kuszą, oj kuszą! <3
OdpowiedzUsuńale piękne zdjęcia! przepiękne!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, dosyć ciężko samemu wybrać odpowiedni zagrancizny alkohol, wszedzie kuszą i kuszą :P swietne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńKusisz tymi Włochami strasznie :) Szkoda tylko, że nie ma czasu :(
OdpowiedzUsuńCudowny blog :)
W środziemnomorskim krajobrazie i tak najbardziej lubię te "pałąki" wystające ponad winnice, sady i gaje, czyli cyprysy - są super! Ostatnio sporo podróżowałam po Grecji i tam też jest ich całe mnóstwo, moim zdaniem to najbardziej charakterystyczny element tych obszarów :) Ale winnice... Cóż, są mocną konkurencją ;) Nigdy w żadnej nie byłam, muszę to nadrobić!
OdpowiedzUsuńAch ach ach jak pięknie, ach jakbym sobie pojechała we dwoje do winnicy we Włoszech...
OdpowiedzUsuńFajnie się tak powłóczyć po winnicy :).
OdpowiedzUsuńPiękne, piękne zdjęcia! A Włochy uwielbiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jejciu, jak tam ślicznie! Czekam na kolejne posty z Waszej wyprawy :)
OdpowiedzUsuńHahahah wybacz, że to napiszę ale na 1 zdjęciu wyglądasz jakby Cię opętał demon huehue :)
OdpowiedzUsuńBosko !!!! A Ty Jesteś taka słodka i niebywale urocza :-)
OdpowiedzUsuń